czwartek, 23 maja 2013

imagin z Nialem cz. 2

Wsłuchałam się w muzyke i dałam się jej ponieść. kazdy mój ruch był przemyślany ale szczery i uczuciowy.
Robiłam wszystko z pasją i wyczuciem. Nie pozwoliłam na błedy ani pomyłki. Tańczyłam tak, aby każdy mógł widziec, że jestem silna i wytrzymała. Stawiałam pewnie kroki. Nie czułam skrępowania przed Jamsem. Nie patrzyłam na niego, tylko na przestrzeń przede mną. Czułam jak lekki wiatr rozwiewa moje włosy. Słońce opalało moje ciało. Gdy muzyka skończyla się ja opadłam ze łzami w oczach na ziemię.
Od razu podszedł do mnie James.
-Hej co sie dzieję.? Dobrze sie czujesz. ? - zapytal.
-TAk wszystko jest ok, ale poczułam sie tak jak na poczatku. Na poczatku tego, jak zaczynałam tańczyć.
Nie miałam najlepszego startu i boję się kazdego dnia, że coś się zawali i będzie jak dawniej. Nie chcę tam wracac nawet myslami. Jak sobie przypomne to jak wódka i narkotyki rzadziły w moim życiu, mam wstręt do wszystkiego. A najgorsze jest to, że teraz taniec daje mi silę i nadzieje a kiedyś. ? Kiedyś tańczyłam dla jakiś typów w klubie. Nie robialm nic niestosownego, ale rzadza amfetaminy był silna. Musiałam brac kase z czegoś. Spadlam na dno, byłam pośmiewiskiem. -płakałam.
-Nie mów tak. Jestęś watra wiecej niz ci sie wydaję. Spójrz co zrobilaś. Dałas tym ludziomz twojej ekipy dom i przyjaciół. Robisz to co kochasz. Spełniasz marzenia i potrafisz walczyć i podnieś się. -zaczesał moje włosy za ucho i przytulił.- Może już wracajmy. Nie był to najlepszy pomysł.
-Był wspaniał i dziękuje ci za to. Może masz ochote poznać moich przyjaciół. ? -zaproponowałam.
-Jasne. Czemu nie. ? - zaśmiał się i pomógł mi wstac.
Zeszlismy z dachu i powedrowalismy do mojego domu.
-Więc to tutaj . - powiedziałam i szarpnełam ogromne drzwi. Zza nich wyłoniło się moje królestwo.

-Oto nasza ściana głośnikowa. 

- Jejku. No niezle. 
- Czasami robimy tu imprezy, zeby nazbierac troszkę kasy.
- No musza byc super.
-No może byc lepiej, ale może być terż gorzej, dlatego nie narzekamy. 
- Mieszkacie tu? 
-Tak ja i kilka osób. A własnie oni za jakies poł godzinki powinni byc. 
-Spoko. Jesteś niesamowita. 
-Ja ? Dlaczego ? 
-To co osiągnełas po dnie to jest szczytem marzen. 
-amm. no .
-A ja przepraszam. Nie chciałem cię urazic. Nie chodziło mi o dno. 
-Nie jest ok. Było dno, ale teraz jestem w połowie drogi do szczytu.
-W połowie? 
-Tak, bo widzisz. Jest konkurs. Mozna wygrac dużo kasy. Ale musimy pokonac mistrzów UK, co graniczy z cudem. 
-Myslałem, ze {TI} sie nie poddaje. 
-Bo tak jest, ale to mistrzowie. Bedzie ciezko, ale damy rade. ..Chodź pokaze ci góre. 
Poszlismy po schodach na drugie piętro, wygupiajac się i zartujac. 
- Oto najlepsza cześć naszego gniazdka. Tadaaa. 
- O matko. Skąd wy tego tyle macie. ? 
-Aaa. Zawsze się jakiś sposób znajdzie. To ktoś dostanie i oddaje tu. Kupujemy tez za wspólne pieniadze. Mamy tradycje, że każdy ma swoj rząd i za dobry wyczyn dostaje nowa czapkę. 
-A twój który. ? 
- Ostatni. Ten na samym dole. Jestem najmniejsza z wszystkich i dlatego wygonili mnie na dół.
-Sa super. Każda wyjątkowa. 
-Chodź jeszcze nie koniec. Tu jest wyjątkowe miejsce. Każdy kto zasłuzy dostanie te buty. W historii, od 3 lat tylko 11 osób je dostało. Między innymi ja za założenie klubu i jeszcze za wygrana w LA. Jestem mistrzem w street dance tancerzy wieku 10 - 20. 
-Gratuluje, ale nie wiem o co ci chodzi. 
-Dzieki i zapraszam do świata butów Dance. 

- Ale czad. 
-James. ?
-Tak?
- Obiecaj mi, że mnie nie skrzywdzisz. 
- Yyyy.. Jasne. 
Po oprowadzeniu Jamsa po chacie, wpadła ekipa wariatów. 
Rozmawialiśmy chyba z 4 godziny. Chlopaki zaprowadzili Jamsa do warsztatu. Dziewczyny wypytały się o jego kumpili i te sprawy. Było mi strasznie głupio za nich, więc gdy szłam odprowadzić Jamsa do auta przeprosiłam go. 
Gdy po pożegnaniu pojechał, ja poszłam wziąść kąpiel i połozyłam się do łóżka.
*****
Z Jamesem spotykam sie czesto, kilka razy w tygodniu. Ale nie co tydzien. Czasem nie odzywa sie kilka dni a potem widujemuy sie ciagle. Cóż.. 
Dzisiaj mija 3 miesiąc od naeszgo pozannia. Nigdy nie poznałam jego znajomych. Nie zaprosił mnie tez do siebie do domu. Ale może ma jakieś kompleksy, wiec nie naciskam. Nie wychodzimy tez nigdzie. Czasem na spacer, ale rzadko. Dzisiaj ja, Hannah, Gina i Zoe wybrałysmy sie na zakupy. Przechadzając się po mieście, zauważyłam na jednej tablicy ogłoszeniowej wielki plakat. 
- Koncert One Direction. Arena 02. 23 czerwiec 2013 rok. Bilety juz w sprzedaży. - Gina przeczytała formułkę. 
-Jakie leszcze. Co to wogole jest za banda. ? - zapytał Zoe, która jest typową bed girl.
-Nie wiem, ale ten blondynek przypomina mi kogoś. - Stwierdziłal Hannah. 
-Który ? Ten ? -Gina pokazała na przystojnego blondyna o błekitnych oczach, ktory był łudzaca podobny do ....

3 komentarze:

  1. W takim momencie...

    OdpowiedzUsuń
  2. o zajebisty :D czekam na następny ;p Domka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. http://iamdirectioner.blogspot.com/.
    Pamiętajcie, ze tu jest dokonczenie tego.
    A ten blog uważam za zamknięty. pozdr.
    LOLLS♥

    OdpowiedzUsuń