piątek, 17 maja 2013

Opowiadanie- Liam cz.2

Mam nadchnienia i pisze jeszcze dzisiaj : ) 



Spakowałam potrzebne rzeczy do torby i słysząc trabienia przed domem, wyszłam szybkim krokiem z domu. Weszłam do samochodu Lou i przywitałam sie z nia buziakiem w policzek. Po kilkudziesięciu minutach podróży, która umiliłysmy sobie wspólnym spiewaniem do muzyki lecacej z radio, dotarłyśmy pod dom chłopaków. Drzwi otworzył nam Harry. Weszłyśmy do srodka i przywitałyśmy się z wszystkimi. Oprócz chłopcó był jeszcze Josh, El, Andy, Paul i 4 nie znane mi osoby, które po poznaniu okazały się sympatyczne. Impreze uświetniała dobra muzyka, przekąski i alkohol. Po godzinie wypilismy już po kilka drinków, przez co impreaz się rozkracała. Ja nie piłam nic oprócz soku jabłokwego, tak jak Liam. Każdy się dziwił, ale nie chłopakowi bo wiedzieli o jego chorej nerce, ale mi. Nie chciałam pić, nie mogłam. Tak, mam problemy zdrowotne i nie moge pozwalac sobie na takie przyjemnosci.
-{ti} dobrze sie czujesz? - zapytała mnie El, gdy wyszłam na taras.
-Wszystko jest ok. Tylko brakowało mi świerzego powietrza i zakreciło mi sie w głowie. - mówiąc, usiadłam na lezaku przy basenie.
-Może chcesz się polozyć . ? - zapytała dziewczyna
-Nie. Na prawde jest wszystko wporzadku. Już wracam do srodka. - Uśmiechnełam sie do mojej przyjaciłoki, po czym razem z nią wróciłam do znajomych.
Mineło kilka minut a ja z upływem kazdej z nich czułam sie coraz gorzej. Wstałam w kanapy i udałam sie do kuchni po picie. Wracajac do salonu gdzie siedzieli wszyscy goście, najzwyczajniej na świecie upadłam na podłoge, tracac przytomnosc.

** Oczami Liama **
Dzisiaj chcę powiedziec mojej ukochanej o moich uczuciach. Siedze na kanapie w salonie i szukam jej wzrokiem. O jest . Wychodzi z kuchni, więc zaraz bede mógł jej o wszystkim powiedziec.
Ale nagle {ti} osówa się na podloge, rozlewając przy tym sok.
- O mój boże. { ti } - krzycze. Hazza wyłancza muzyke, z Louis dzwoni po pogotowie. Podbiegam do ukochanej i łapie ja za reke.
-{TI} skarbie otwórz oczy . - mówie ku zdziwieniu znajomych na stwierdzenie ,,skarbie,,
-Liam nie ruszaj jej . Widać, że oddycha więc musimy poczekać na karetkę. - oznajmiła mi Lou.
Po kilku minutach do domu wpadli lekarze z noszami. Wypytali się co piła, brała, ile ma lat czy jest na cos chora. Odpowiedzielismy na te pytanie, na które znalismy odpowiedź. Jeden z lekarzy oznajmil, że muszą szybko zabrac ja do szpitala. Powiedzieli, ze ktos może jechac z nimi, więc ja wyrwałem się na ochotnika.
-My pojedziemy taxi . - oznajmił Niall.
-Liam pamietaj, że będzie dobrze. - Powiedział mi Lou.
Fachowcy medyczni zapieli {TI} pasami na noszach i szybko wynieśli z domu.
Na podwórku była noc, więc światła od karetki oslepiały mnie troszke. Po chwili już wszyscy bylismy w karetce i jechaliśmy w strone szpitala. Dwóch lekarzy podało {TI} tlen, ponieważ zaczeła się dusić. Byłem zdruzggotany i wystraszony, że coś jest nie tak. Nagle poczułem, że pojazd zatrzymuje się. Drzwi karetki otworzyły się, a ludzie wysuneli z niej {TI} leząca na noszach. Drzwi do budynku otworzyły się, a do mojej ukochanej podbiegło kilku lekarzy, którzy rozmawiali z lekarzami z karetki. Nagle {ti} zaczeła się trzaść. Wystraszony stałem i widziałem jak pielegniarki wiozą {ti} korzytarzem do jakiejś sali. Ludzie krzyczeli, że nie oddycha. W sali podłączyli ją do kilku maszyn.
Na ekranie widziałem jej bicie serca. Myslałem, ze jest wszystko ok, ale nagle drgawki znów powróciły i to silniejsze. Przez szybe w drzwiach widziałem, jak lekarze próbują ją opanować. Pewna kobieta podała jej kilka zastzrzyków z różno kolorową cieczą. Po kilku minutach na sali rozległo się głośne pikanie. Żle.
Spojrzałem na ekran od EkG serca i to co zobaczyłem, spowodowało, że chciałem płakac.
Poczułem czyjeś dłonie na ramionach. To była Lou.
- To nie może byc prawda. !- krzyczałem .
-Liam .. - przeciągała przez łzy.
-{ti} nie opuszczaj mnie. Kocham cię. Zostani ze mna. - szeptałem i równocześnie patrzyłem jak lekarze próbója przywrócić Zycie dziewczynie. Przeprowadzono reanimacje i nic. Mija kilka minut a na tym pieprzonym ekranie wciąż prosta linia. Zrezygnowany upadłem na podloge i popłakałem się jak małe dziecko. Siedziałem tyłem do sali gdzie {TI} straciła zycie. Nagle w sali słychać kobiecy krzyk. Jak się okazało głos należal do jednej z pielęgniarek ... CDN



Ok. Dzisiaj nie wiem czy dodam kolejną czesc. Jak coś to tak o 23. : )






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz